Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie zdjęć bez zgody autora zabronione.

19 wrz 2011

PLP - Puchar Beskidu Wyspowego

Słońce wróciło po pochmurnej zimie wysoko na niebo budząc konwekcyjne ruchy powietrza i wraz z nimi spragnionych podniebnych przygód paralotniarzy.
Przyszedł czas na test w ostrej wiosennej termice mojej nowej paralotni i trening psychiczny przed rozpoczynającym się sezonem. W przeciągu pół miesiąca treningów podczas 10 dni intensywnych lotów w Beskidzie Śląskim, Włoskich Alpach i miejscowych startowiskach przyszedł czas na pierwsze w tym roku zawody. W ramach Polskiej Ligii Paralotniowej na górach Śnieżnica i Skrzętna odbył się Puchar Beskidu Wyspowego.
Po 14 godzinach jazdy z Torunia pięcioma środkami transportu dotarłem idealnie na rejestrację na Skrzętli pod Nowym Sączem. Na odprawie zapoznaliśmy się z nowym lądowiskiem, strefami i procedurami lotów przy sąsiadującym ze startowiskiem lotniskiem szybowcowym.
Na zawodach pojawiło się ponad osiemdziesięciu zarejestrowanych pilotów z różnych zakątków kraju. Mimo rewelacyjnych prognoz i słonecznego poranka w przeciągu chwili niebo całkowicie zasłoniło się chmurami nie dając szans na rozegranie konkurencji. Po dłuższym czasie, gdy przez kilka pojawiły się promienie słoneczne wraz z kilkunastoma pilotami wystartowaliśmy ...
Dwóch pierwszych pilotów dostając się pod podstawę chmur zrobiło piękne przeloty nam w szóstkę udało się dolecieć na pobliską górę Chełm, reszta zmuszona była zadowolić się krótkim lotem przy startowisku.
Wieczorem na pilotów czekało ognisko integracyjne. Po wspólnych rozmowach uciekliśmy szybko do pensjonatów wyspać się przed kolejnym dniem.










Drugiego dnia pojechaliśmy na Śnieżnicę. Ze względu na niedziałającą kolejkę linową podchodziliśmy pieszo, a paralotnie transportowane były przez samochody terenowe. Na szczycie leżał, śnieg, wszędzie woda, błoto i porozkładane dziesiątki paralotni, niebo jeszcze bardziej zachmurzone niż poprzedniego dnia- przez chwilę zastanawiałem się czy nie warto wracać od razu do domu.
Na odprawie została ułożona konkurencja obszarowa, czyli lot po trójkącie. Przebijające się promienie słońca ogrzewające niewielkie obszary optymistyczne nie były, ale przyszykowałem się do startu. Gdy zaczęły nasuwać się duże rozbudowane chmury była to dla nas jedyna nadzieje. Zanim zdążyłem znaleźć lukę w kolejce wystartowało kilkanaście osób, które powoli zaczęły krążyć w minimalnych noszeniach. Gdy wystartowałem pod chmurą krążyło już całe stado „sępów”.
Znad samego lasu we trójkę zaczęliśmy się powoli unosić, lecz gdy udało się dostać na wysokość szczytu góry dla startujących było już późno. Szybko więc uciekłem na zawietrzną Śnieżnicy gdzie chmura musiała jeszcze nosić- udało się! 











Stałe noszenie. Po chwili ładuję się pod ogromną złowrogą chmurę, doganiając wszystkich startujących wcześniej. Dolatuję do pierwszego punktu zwrotnego dokręcam się do 2000m n.p.m. jakieś 150m od wypełnionej paralotniami chmury i czym szybciej kieruję się do następnego punktu zwrotnego. Praktycznie całą drogę lecę w noszeniach lub minimalnym opadaniu pod chmurą wlatując w cylinder z tą samą wysokością. Wylatując z cylindra do ostatniego punktu widzę jak lądują pozostali piloci 1300 metrów niżej. Dokręcając zaledwie kilka metrów po drodze dolatuję wraz z garstką pilotów na metę.
Nikt z nas nie spodziewał się, że uda nam się osiągnąć cel tego dnia. Teraz pozostaje nam tylko czekać na zapisy GPS pozostałych pilotów i kolejnej edycji zawodów.




















Bassano del Grappa- 6-13.04.2011

Po kilku godzinach wylatanych w termice w polskich górach przyszedł czas na rozpoczęcie sezonu 2011 na dobre. Niestety ze względu na ograniczone możliwości polatania w kraju plany podążyły w Alpy. Jak to już pod koniec stycznia planowaliśmy najlepszym miejscem do latania będzie Bassano del Grappa na północ od Wenecji we Włoszech. Dlaczego akurat Bassano?- kwiecień jest miesiącem, w którym termiczne noszenia potrafią ładnie potarmosić pilota w ostrych noszeniach przekraczających 8m/s odrywających się znad samych rozpalonych skał, szansa na lotne dni jest stosunkowo duża z pomocą często docierającej bryzy, a orografia sprzyja lotom powyżej 100km w linii prostej na które w tym roku zdecydowanie się nastawiam ;)


Gdy wreszcie prognozy dają szansę na kilka dobrych dni lotnych Marcin i Maciek biorą urlopy, ja uciekam ze studiów na termin 6-13.04.2011. Z Torunia jedziemy w dwójkę do Mikołowa po Maćka i dalej przez Czechy i Austrię do Bassano.

CDN... ;]




















18 wrz 2011

Ciupaga Cup 2011




 Jak miało to miejsce w poprzednią zimę również w tą rozpoczął się oczekiwany przez niewielką grupę paralotniarzy „Zimowy Puchar Tatr- Ciupaga” Ciupaga jest koleżeńską rozgrywką miłośników Tatr latających na paralotniach. Zadaniem zawodników jest zdobycie wszystkich (dziesięciu) szczytów Tatr Zachodnich przekraczających 2000 mnpm, na które można dostać się wytyczonym szlakiem turystycznym od 15 grudnia do 15 marca. Głównym problemem uczestników jest pogoda, która niestety bardzo rzadko daje możliwość startu z tak wysokich szczytów. Wiatr przekraczający 3-4 m/s już zazwyczaj nie daje możliwości na bezpieczny lot, zachmurzenie znacznie przeszkadza w nawigacji, a prowadzi również do oblodzenia. Kolejnym problemem są skrajnie niekorzystne do uprawiania turystyki pieszej warunki zimowe- niskie temperatury często spadające poniżej -20'C, obszary silnie zagrożone lawinami i ciężki plecak sprzętu paralotniowego oraz górskiego jaki zawodnicy muszę donieść na własnych plecach na szczyty. 







W ostatnich dniach stycznia po sprawdzeniu prognoz pogody pojawiła się szansa na 3 dni ładnej pogody w Tatrach. Od 3 zim nie było jeszcze 3 dni pod rząd z warunkami do zlecenia ze szczytu!
Następnego dnia wraz z Marcinem załadowaliśmy się w nocny pociąg, w Katowicach doskoczył do nas Maciek i wspólnie razem zaczęliśmy podchodzenie pod śnieżne szczyty.
Pogoda idealna. -20, bardzo mało śniegu na podejściach, bezwietrznie. Naszym pierwszym celem był Ciemniak 2096 m n.p.m. Na szczyt dotarliśmy tylko z Maćkiem. Dookoła szczytu wystające na kilka metrów nawisy śnieżne, brak wiatru i głęboki śnieg utrudniały start. Maćka ciężkie skrzydło nie mogło wystartować. Wreszcie po rozpędzie wyskakuje lekkim odbicie z nawisu i bezpośrednio za nim ja rzucam się w urwisko z małymi problemami po starcie ;)



 Kolejne dni sprowadziły w Tatry sześciu kolejnych śmiałków z różnych zakątków kraju. My z Maćkiem ruszamy na Kopę Kondracką 2005m n.p.m.. Szybkie podejście i szybki start na Słowację i zwrot na Kondracką Halę i na Nosal. Tam w powietrzu spotykamy się z kolegami z Warszawy. Mimo że nie biorą udziału w zawodach postanowili jeden raz zamiast zjechać z Kasprowego na desce zobaczyć trasę z kilkuset metrów.







Kolejny dzień to Małołączniak 2096 m n.p.m. Na starcie wiatr ok 3-4m/s i chwilowy żagiel przy szczycie. Piękny lot przy pionowej północnej ścianie Giewontu. Wysokość pozwalająca na spokojny dolot do Poronina. Zdecydowanie mistrzem wyjazdu zostaje Zientos który samotnie wykonuje 7 startów w przeciągu 3 dni!
Z niedosytem zapakowaliśmy się do pociągu i nastawieni na powrót na nowy sezon zimowy czekamy na kolejną możliwość przecierania śniegu sięgającego pasa z 20 kilowymi plecakami ;)



7 wrz 2011

Reaktywacja ;)

Od powrotu z Maroka w styczniu nie umieszczałem tutaj postów. Zdążyłem w międzyczasie trochę powędrować po świecie będąc raz dłużej, raz krócej w 12 krajach ;)
Po namowach kilku osób postanowiłem trochę pododawać nowych wątków i w skrócie opisać kilka wyjazdów ;D