Nasz stop jakim zabralismy sie z tangeru okazal sie rewelacyjny. Mustafa, ktory nas do siebie zabral nie chce nas wypuscic :)
Siedzimy w dzielnicy nazywanej bronksem. Ciasne uliczki i wysokie krzywo postawione kamienice, zadaszenie to zazwyczaj rzucona blacha na sciane nosna, brud, syf, codzienne bijatyki miedzy kolegami, na 30m2 mieszka przynajmniej 5 osob, ulubionym zajeciem dzieciakow to gra w ;;kopanego szczura;;. Ulice bez nazw- wszystkie maja swoj nr- my miezkamy na ulicy 52 drzi 9 mieszkanie Mustafa... :p Mustafa jest wychowany na tej dzielnicy. Jest przykladem osoby, ktorej udalo sie zejsc na ;;dobra droge;;. Jest szoferem na dworze krola marokanskiego i wozi szyszki super mercedesem. Poznal nas ze swoimi kumlami. 2 z nich ratownicy medyczni, jeden kierowca autobusu szkolnego, ale najciekawszym chyba jest Abdel. Jest pracownikiem jednej z czolowych kopalni fosforytow. Jest tam kartografem. Jutro o 5 rano jedziemy z nim do roboty popatrzec jak pracuja Marokanscy geografowie.
Ogolnie bardzo fajnie spedzone dni.