Meksyk dzień III 3.01.13
Dzisiaj wreszcie przyszedł dzień na latanie. Podobno wczorajsza ulewa była ewenementem i ludzie latający tu od 14 sezonów nie widzieli takich opadów. W nocy czyste niebo, lecz rano całkowicie się zaciągnęło altocumulusem. Złapaliśmy paralotniarza z Węgier i razem wynajęliśmy taksówkę na start. Jakieś 30 km przez góry za 150peso od kursu. Po drodze pojawia się kilka pierwszych cumulusów.
Doskonale przygotowane startowisko na piaszczystym wzniesieniu. Do startu w kolejce czeka kilkadziesiąt osób lecz idzie to bardzo sprawnie. Około 11 czasu miejscowego pierwsi zaczynają kręcić słabe noszenia. Razem z Robertem startujemy pół godziny później i doganiamy w kominie całą ekipę. Każdy kręci jak chce, a w powietrzu jest straszny tłok. W kilka osób rozgoniliśmy z komina problematyczne elementy i dokręciliśmy się do podstawy chmur ;)
Zdziwiony byłem, że po dokręceniu podstawy wszyscy pouciekali nad lasy i zostałem sam z Robertem. Okazało się, że podobno nad skałami, nad którymi lataliśmy wszystkich tak torbiło, że woleli uciec.
Polsce i już tu na miejscu straszyli nas, że są bardzo silne turbulentne noszenia- po pierwszym dniu byłem w szoku, że takie przyjemne kominy tutaj są ;). Podstawa chmur zaczynała się na 2800 do 3200 zależnie od miejsca. Zazwyczaj dokręcając się do 3 tys zaczynały wychodzić dookoła kłaczki 100-200 metrów pod nogami. Widok genialny. Był to znak, że trzeba uciekać. W przeciągu 10 sekund ludzie błądzili głęboko wewnątrz chmury, a na jej skraju w zamgleniu można było dociągnąć jeszcze trochę w górę.
Pobujałem się 4 godziny 20 minut, dokręciłem przynajmniej kilkanaście chmur, skrobałem stabilem po skałach, kręciłem przy samej glebie i nie miałem wrażenia, że było zbyt „ostro” mimo że Robert, kilka razy nie widział czy zamykać oczy czy szukać gdzie mu glajt uciekł ;)
Lądowanie na lądowisku w Valle de Bravo. Tutaj już tandemy, motorówka wyciągająca acro pilotów (cuda robili!), dzieciaki uczące się stawiać glajta, no i masa łodzi i stateczków turystycznych.
Pierwszy raz w powietrzu się tak spaliłem słońcem w tak krótkim czasie. Jednak bez silnego kremu nie da rady ;)
Lot na XCC
Dzisiaj wreszcie przyszedł dzień na latanie. Podobno wczorajsza ulewa była ewenementem i ludzie latający tu od 14 sezonów nie widzieli takich opadów. W nocy czyste niebo, lecz rano całkowicie się zaciągnęło altocumulusem. Złapaliśmy paralotniarza z Węgier i razem wynajęliśmy taksówkę na start. Jakieś 30 km przez góry za 150peso od kursu. Po drodze pojawia się kilka pierwszych cumulusów.
Doskonale przygotowane startowisko na piaszczystym wzniesieniu. Do startu w kolejce czeka kilkadziesiąt osób lecz idzie to bardzo sprawnie. Około 11 czasu miejscowego pierwsi zaczynają kręcić słabe noszenia. Razem z Robertem startujemy pół godziny później i doganiamy w kominie całą ekipę. Każdy kręci jak chce, a w powietrzu jest straszny tłok. W kilka osób rozgoniliśmy z komina problematyczne elementy i dokręciliśmy się do podstawy chmur ;)
Robert z "Zębem" lub jak kto woli z "Jajkiem" |
Zdziwiony byłem, że po dokręceniu podstawy wszyscy pouciekali nad lasy i zostałem sam z Robertem. Okazało się, że podobno nad skałami, nad którymi lataliśmy wszystkich tak torbiło, że woleli uciec.
Polsce i już tu na miejscu straszyli nas, że są bardzo silne turbulentne noszenia- po pierwszym dniu byłem w szoku, że takie przyjemne kominy tutaj są ;). Podstawa chmur zaczynała się na 2800 do 3200 zależnie od miejsca. Zazwyczaj dokręcając się do 3 tys zaczynały wychodzić dookoła kłaczki 100-200 metrów pod nogami. Widok genialny. Był to znak, że trzeba uciekać. W przeciągu 10 sekund ludzie błądzili głęboko wewnątrz chmury, a na jej skraju w zamgleniu można było dociągnąć jeszcze trochę w górę.
Valle z 3200m n.p.m. |
Rio? ;) |
Pobujałem się 4 godziny 20 minut, dokręciłem przynajmniej kilkanaście chmur, skrobałem stabilem po skałach, kręciłem przy samej glebie i nie miałem wrażenia, że było zbyt „ostro” mimo że Robert, kilka razy nie widział czy zamykać oczy czy szukać gdzie mu glajt uciekł ;)
Lądowanie na lądowisku w Valle de Bravo. Tutaj już tandemy, motorówka wyciągająca acro pilotów (cuda robili!), dzieciaki uczące się stawiać glajta, no i masa łodzi i stateczków turystycznych.
Pierwszy raz w powietrzu się tak spaliłem słońcem w tak krótkim czasie. Jednak bez silnego kremu nie da rady ;)
Lot na XCC
Icepeak 6 |
Centrum Valle de Bravo |
Super ...pozazdrościć ! Życzę dobrej atmosfery i spokoju . Wiesiek - INDY Ozone - Olsztyn
OdpowiedzUsuńDzięki. Dajemy w powietrzu troszkę. Tyle czasu mamy, że latamy tak by się zbyt szybko nie przejadło ;) Jutro zaczynają się zawody. Konkurencja na naprawdę wysokim światowym poziomie więc nie będzie łatwo ;)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
OdpowiedzUsuń